Главная



Вся коллекция


Из серии  фирмы "Muza"


Клубная серия  "Pronil"


Польский джаз

– разное


Чеслав Немен


Breakout


SBB


Польский рок

-         разное


Обсудить в форуме

 

 


Заказать CD-.R


Почта

 

 

 




Polish Jazz Archive Series vol. 2

GOLDEN   ERA  OF   THE „MELOMANI”   GROUP

 

 

 

 

 

 

 

Side A

1.     THEME SONG OF THE “MELOMANI” GROUP (SEPTEMBER SONG)

(K. Weill, Andersen)

2.       CARAVAN

(Tizol,  Ellington,  Mills)

3.       SEPTEMBER IN THE RAIN

(Dubin, Worren)

4.       BLUES IN “B”

5.       LULLABY OF BIRDLAND

(G.  Shearing)

6.       BLUE AND SENTIMENTAL

(Basie,   Liyingston,  Davis)

 

Side B

1.       HONEYSUCKLE ROSĘ

(Waller.  Razaf)

2.       HOW HIGH THE MOON

(Hamilton,  Lewis)

3.       JUMPING WITH SYMPHONY SID

4.       MOVE

(Denzil  Best)

5.       BODY AND SOUL

(Heyman,  Sour,  Eyton, Green)

6.       DRUMS BOOGIE

(G.     Krupa)

 

The “Melomani” Group:

Jerzy Duduś” Matuszkiewicz - ts, cl, leader;

Andrzej “Idon” Wojciechowski — tp;

Krzysztof Komeda Trzciński — p (A-1,2);

Andrzej Trzaskowski - p;

Witold Kujawski - b;

Witold “Dentox” Sobociński — dr

Recorded   in   Kraków   Radiostation Studio,

1952 (A-1,2),  1953 (A-3,4,5,6) J

1954 (B-1,2,3,4,5,6) v

Redakcja  serii;  A.  Zarębski, A,   Karpiński

Rekonstrukcja   nagrań   archiwalnych:   J.   Złotkowski

Począkowa seria „Archiwum Polskiego Jazzu” miała z trzech płyt, wyłqcznie reedycji nagrań v latach 1946—1956 przez znane powo­zie wytwórnie płytowe, m, in. „Gong” Nelodje” (Poznań) i „Muza” (Warszawa). k w październiku 1974 roku dowiedziałem osiadaniu Jerzego „Dudusia” Matuszkieczy są jakieś nieznane, dotąd nie publikowane Melomanów” z wczesnych lat 50-tych, mściciel gotów jest mi je przekazać — nie i to, że praca nad serią właściwie zostala już  zakończona, podjąłem decyzję przeredagowania zmantowanego materiału dźwiękowego. W ten sposób lamiąc wcześniejsze założenia, seria powięksyyła się o płytę, która wypełniła białą kartę polskiego jazzu. Muzyka „Melomanów” ci przestała być legendą...

Stan techniczny przekazanych mi przez Jerzego Matuszkiewicza taśm był rozpaczliwy! Le­je przewijane od ponad dwudziestu lat, ała się za byle dotknięciem, miejscami ubytki. Taśmy założone na magnetofon rwalie się co kilkanaście metrów. W pierwszej kolejnosci należało więc   wszystkie   taśmy   przekopiować, nać wyboru, zrekonstruować wybrany material, ustalicz dane dyskograficzne. Przy opracowaniu tych ostatnich cenna była mi pomoc Jerzego Matuszkiewicza, szczególnie przy ustalaniu dat i miejsc poszczególnych sesji nagraniowych fikowaniu pianistów „Melomanów”: Krzystora Komedy Trzcińskiego i Andrzeja Trzaskowekiego. Wreszcie prace zostały pomyślnie zakonczone.

Historia „Melomanów”   zaczęła   się  w  kwietniu   1947 w Lodzkiej   YMCA,   kiedy   to   grono   młodych milośników muzyki   utworzyło   kłub   muzyczny   „Melomani” z  wlasną orkiestrą  i  zespołem wokalnym. Do grona organizatorów   „Melomanów”   należeli:   Jerzy Brogskz, Janusz Cegiełła, Aleksander Liniecki, Marian i Tadeusz Suchoccy,   Marek  Szczerbiński   (Sart),   Roman Wasiliewski,   Romuald   Źylińsky.   W   zespole   taneczno swingowym   grali:   Brodzki,   Cegiełła,   prącia Suchoccy, Szczerbiński,   Wiesław Lutrosiński,   Witold Sobocińskz i Andrzej Wojciechowski; w zespole wokalnem spewali Liniecki, Szczerbiński i Wasiiewski. „Nie był to jednak  swing  w dzisiejszym   rozumieniu   tego słowa.

charakter muzyki  określał niski wówczas  stan kultuty jazzowej w Lodzi, a  także brak instrumentów (...) Brak też   było   płyt,   nut   i   taśm.   (Jerzy   Brodzky w wiwidzie udzielonem   udzielonym   „jot”,   „Jazz”   maj    1962). Wkrótce łódzcy  „Melomani”     nawiqzali     kontakt s warsyawską   YMCA,   która   od   1947   r.   Posiadała własne  jazz-club  o  zacięciu   profesjonalnym,   skupiającz takich muzyków jak: Charles Bovery, Janusz Bylinsky Waclaw Czyż, Jeanne Johnstone, Wiesław Machan, Waldemar Maciszewski (Valdi), Jan Issakiewicz, Juliusz Skowronski.  Jedno  z  tych  jazzowych   spotkań zakończiło się...   wspólnym   odgruzowywaniem   Placu 3 Krzyży! Jesienią 1949 r. „...pozyskaliśmy do naszego

»y!e   kogo,   bo  późniejszą   -   i   obecną   - gwiazdy jazzu. Dowiedziałem się, że w stołówce uniwersitetskiej - „Gęsie pióro” na  Piotrkowskiej – peweń facet świetnie gra na saksofonie. Poszedłem tam,  posluhałem. Przyjechał właśnie z Krakowa, by zapisacz się do Wyższej Szkoły Filmowej.  Przedstawilismy się  sobie.   Jerzy   Matuszkiewicz   —   powiedział. Przyszedł do nas i zaczqł z nami grać. Wkrótce potem „Ymcę” rozwiązano.  Zamiast niej  powstało stowarzyszenie  ,,Ognisko”, które jednak nie zgodziło się na przyjęcie „Melomanów”. Jeszcze jakiś czas gra­liśmy razem, ale coraz ktoś odpadał, aż w końcu zespół przestał istnieć. Pozostała po nim tylko dobra firma — różne zespoły grały później pod tą samą nazwą — i wspomnienie”. (Jerzy Brodzki - ditto). Jednak późniejsze lata i występy drugich „Meloma­nów” pod kierownictwem Jerzego „Dudusia” Matusz­kiewicza odnowiły ruch jazzowy w Polsce i nadały mu właściwy artystycznie kierunek.

Na zasadzie pozostałości po rozwiązanej w paździer­niku 1949 roku łódzkiej „YMCE”, do 1950 roku utrzy­mał się zespół w składzie: Sobociński, Brodzki, Woj­ciechowski, Smuga, Matuszkiewicz.

Mimo wielu nazwisk, które później miały dużo do powiedzenia w polskim jazzie, również i tego zespo­łu nie można nazwać jazzowym — raczej jazzującym z programem rozrywkowym. Po reorganizacji, po któ­rej z dawnego składu pozostali tylko Sobociński, Wojciechowski i Matuszkiewicz, zaś doszli Witold Kujawski i 17-letni pianista krakowski Andrzej Trza-skowski, „Melomani” zaczęli kształtować swe jazzo­we oblicze. Muzycy ci stanowili trzon zespołu sku­piającego muzyków z Krakowa i lodzi, których ambicją stało się granie czystego jazzu, bez nale­ciałości rozrywkowych. Program oparto na nowym (u nas) stylu be-bop. Z „Melomanami” nawiązał też współpracę „petersonowski” pianista z Poznania Krzysztof Komeda Trzciński. Stałe występy dwóch pianistów — Trzaskowskiego i Trzcińskiego - bynaj­mniej nie spowodowały zmian personalnych w ze­spole: sprawę rozwiązano w ten sposób, że na imprezach Trzaskowski grał... na akordeonie.

Kilkanaście lat temu rozmawiałem z Jerzym „Dudu-siem” Matuszkiewiczem o „Melomanach”. Oto frag­ment tej rozmowy, w całości zamieszczonej w lipco-wo-sierpniowym numerze m-ka „Jazz” z 1962 r.

„W jaki sposób odbywało się wówczas opracowywa­nie repertuaru i gdzie mieliście próby? Przecież znalezienie sa|i ze względu na rodzaj muzyki upra­wianej przez „Melomanów” musiało natrafiać na trudności nie c|o przezwyciężenia”.

„Opracowywanie programu i wspólne granie odby­wało się podczas tzw. „mieszkaniowych spotkań”, gdzie z braku materiałów nutowych j oryginalnych nagrań godzinami siedzieliśmy przy radioodbiorniku, wsłuchując się w grę znanych solistów i zespołów.

A później próbowaliśmy grać razem. Był to okres ciężkiej, ale ciekawej pracy, dającej dużo zadowo­lenia, pracy opartej przede wszystkim na ogromnym entuzjazmie. W latach 1953—54 nawiązaliśmy kon­takt ze stolicą (...), graliśmy w sławnych wówczas tancbudach: „Czerwona Oberża” na Żurawiej i KS „Polonia” na Foksal. Grywał często z nami pianista, który wówczas zaliczał się do „wielkiej trójki” pol­skich pianistów jazzowych, Edward „Gwidon” Wi-dełski. Naszą działalność powiązaliśmy następnie z Jerzym Skarżyńskim, w Łódzkiej Szkole Filmowej robiliśmy wspólnie ilustrację do audycji „To jest jazz”. Program tej audycji był muzycznie bardzo urozmaicony i obejmował style od nowego orleanu po be-bob”.

„W związku z tym nastąpiło chyba wyraźne zróżnico­wanie zespołu na tradycjonalistów i modernistów?” „Do powstania dwóch składów „Melomanów” jesz­cze daleko, ale już wtedy zaczęły się zarysowywać skłonności stylowe poszczególnych muzyków. Pracę podzieliliśmy w ten sposób, że Trzaskowski opracowywał program nowoczesny, a ja tradycyjny. W tych dwóch wersjach zespołu występujemy w 1954 r kilku imprezach w Krakowie i Łodzi. W dalszym ciągu, ze względu na trudności lokalowe, gramz często w mieszkaniach prywatnych, jak np. u pp. Fersterów w Krakowie. Na te spotkania przychodził student Krakowskiej Szkoły Muzycznej - Andrzej Kurylewicz. Z każdym miesiącem powiększała się grupą jazzmanów i jazzfanów, tak że pięciopokojawe mieszkanie pp. Fersterów okazało się za małe na nasze spotkania. Wtedy grupa krakowskich miłośników jazzu wpadła na pomysł wynajęcia sali gimnastycznej w Szkole Podstawowej na Zwierzyńcu 11 listopada 1954 roku, w Dzień Zaduszny odbył sią pierwszy, duży zjazd miłośników i muzyków jazzowych z całej Polski”.

Takie były początki słynnych, do dziś organizowanzch Zaduszek Jazzowych. Od tego czasu o zespole „Melomanów” słyszało się coraz częściej i głośniej. Wiązało się to w dużej mierze ze zmianami w politzce kulturalnej kraju. Zespołami jazzowymi zainteresowalo się Państwowe Przedsiębiorstwo Imprez Estradowych i choć do jazzu nadal podchodzono z dużą rezerwą „Melomanów” zaangażowano na występy. Dżięnki temu zespół szybko zyskał popularność w całej Polsce a zapotrzebowanie na koncerty jazzowe v|zrastało. W marcu 1955 r. w Warszawie zorganizo dużą imprezę „Jam Session No. 1”, w której prócz  „Melomanów” w obydwu wersjach stylistycznyc - tradycyjnej i nowoczesnej - wzięli udział muzici warszawscy: Alan B. Guziński (trąbka) i wibral Janusz ,,Mrek” Byliński (perkusja) i Jan Walasek (saksofon tenorowy). Z tymi muzykami spotkamz się na trzeciej płycie serii „Archiwum Polskiego Jajju” zawierającej reedycje popularnych niegdyś płyt „Jazz| improwizowany”. Mimo nieprzychylnego nastawienia części ówczesnej krytyki muzycznej zainteresowanie jazzem wzmogło się do tego stopnia, że latem  samego roku w Hali Gwardii w Warszawie zorganizowano koncert p.n. „Turniej jazzowy” z udzialem „Melomanów”, zespołów Andrzeja Kurylewicza z Wandą Warską, Jana Walaska i Józefa Mazurkiewieża. W listopadzie odbyła się trzecia wielka  impreza jazzowa - „Studio 55”, podczas której grali „Melomanii” i zespół Walaska. Koncert wypadł doskonale i od tamtej pory jakby załamała się bariera nieufności i niechęci do jazzu, pojawiają się pil sze przychylne recenzje, na koncerty zaczyna chodżicz publiczność bardziej wyrobiona muzycznie. Zopanowała moda na jazz. Potem jeszcze były historyczne imprezy „Seans z powidłami” (,,Melomani” i zespol Kurylewicza) oraz „Zimno i Gorąco” („Melomani w dwóch wersjach stylistycznych), ale to już były  całkiem inne lata...

O roli „Melomanów” w historii polskiego jazzu ich znaczeniu dla polskiej kultury pisano już wiele, ale oto po raz pierwszy, dzięki zgolą sensacyjnemu odnalezieniu tych unikalnych nagrań, mamy możni usłyszenia jak zespół ten brzmiał w rzeczywiste: W nagraniach tych, jaka szkoda, że tak niedoskonałych pod względem technicznym, można

się doszukać rozmaitych wartości, można też dostrzec caly szereg błędów. Ale nie zapominajmy, że są one przede wszystkim dokumentem pewnego okresu historycznego, bez którego dzisiejsze sukcesy polskich muzyków jazzowych na arenie miedzynarodowej nie byłyby możliwe. Cieszmy się więc, że zostaly uchronione od zapomnienia.

Andrzej Zaręll

 

 

Hosted by uCozght -->